My Audio Story część IV

 

Zwróciłem się o pomoc do mojego, nieżyjącego już dziś niestety wujka - przez wiele lat prowadzącego warsztat wytwarzający różne elementy stalowe i posiadającego ogromną wiedzę na temat obróbki metali.
Przedstawiłem mu samą koncepcję budowy i zakładane wymiary. Chciałem także by konstrukcja zachowywała efekt "ugięcia" który podobał mi się wzorniczo - nie wiedziałem jednak czy wykonanie tego będzie w ogóle technicznie możliwe. 
Po kilku dniach przedstawił mi kartonowy model tej konstrukcji. Kiedy go zobaczyłem byłem pod ogromnym wrażeniem projektu, jednak nie za bardzo rozumiałem jak da się coś takiego wykonać.
Wujek jednak doskonale wiedział co robi. Stworzył plik (?) wg którego elementy tej ramy zostały wycięte i wygięte, znalazł wykonawcę z którym uzgodnił szczegóły wykonania, załatwił malowanie proszkowe całości. 
Ostateczny efekt był dla mnie czymś po prostu niesamowitym. Nie spodziewałem się że będą aż tak fantastycznie wykonane.
Zdjęcia tej konstrukcji można znaleźć w drugiej części wpisu "Altec Lansing Time"
Blaty do montażu głośników postanowiłem wykonać że sklejki liściastej. Po wstępnych przymiarkach elementów dla ustalenia proporcji całej odgrody, postanowiłem że szerokość obydwu blatów wynosić będzie 65 cm. Dolny blat w którym został zamontowany Monacor SP-380P miał 60 cm wysokości, natomiast wysokość górnego blatu w którym był zamocowany EMS LB12 wynosiła 40 cm. Obydwa blaty oddzielała 8 mm szpara. Po pewnym czasie dokonałem zmiany materiału blatów montażowych głośników - wykonałem je z dębowego blatu o grubości 38 mm. Prócz większej sztywności, powierzchnia klejonego blatu okazała się znacznie łatwiejsza w wykończeniu niż sklejka.
Cała konstrukcja przedstawiała się naprawdę imponująco. Mimo dużych wymiarów czołowych nie robiła wrażenia ciężkiej, a spojrzenie na nią nieco z boku, ukazujące także widok samej ramy, dawało  paradoksalny wręcz efekt lekkości całej konstrukcji.
Znakomity efekt dawało także odchylenie od pionu dolnego blatu w stosunku do górnego - ten zabieg usuwał wrażenie obcowania z dużą, niedokończoną obudową, jakby czekającą na montaż reszty ścianek.
Pozostawała do rozwiązania kwestia zwrotnicy. Po konsultacji z przyjacielem, uznaliśmy że "na razie" zbuduje dla mnie prowizoryczną, zewnętrzną zwrotnicę dzieląca sygnał przy 200 Hz przy spadku 12dB/ oct, a po ustaleniu czy taki podział sprawdzi się w użytkowaniu, zbuduje ostateczną jej wersję z użyciem elementów wyższej jakości.
Po otrzymaniu zwrotnicy, tej konfiguracji słuchałem przez kilkanaście tygodni. 
Słuchając jej, od razu dawało się wyczuć jak ogromny efekt daje sztywność całej konstrukcji. Precyzja, czytelność i trójwymiarowość brzmienia były spektakularne. 
Podjąłem także decyzję o zakupie 15" głośników niskotonowych. Wybór padł na parę fabrycznie nowych głośników Eminence Alpha 15A.
Po ich zainstalowaniu okazało się, że zupełnie nowa Alpha gra gorzej od "rozegranego" Monacora. Dopiero po kilku tygodniach pracy Alpha diametralnie zmieniła charakter. Jej brzmienie stało się bardziej miękkie, ale  zarazem precyzyjniejsze, a zakres przetwarzanego przez nią sygnału uległ znacznej poprawie - zwłaszcza w zakresie najniższych częstotliwości . Czułem, że Alphy znakomicie wpasowały się w brzmienie odgrody.
Zwrotnica pasywna której używałem miała możliwość ustalenia potencjometrami poziomu pracy każdego głośnika, nurtowało mnie jednak pytanie jakie zmiany wprowadziłaby zmiana jej  punktu podziału. 
Pewnego dnia przyjaciel pojawił się u mnie niespodziewanie, dźwigając pod pachą duże urządzenie. Okazała się nim być analogowa zwrotnica aktywna Pioneer D-23.


To pochodzące z 1972 roku urządzenie, dające możliwość "zbudowania" czterodrożnego układu zwrotnicowego o różnym stopniu stromości filtra (6,12,18dB/oct), ustalenia różnych punktów podziału i ustawienia różnych poziomów sygnału dla poszczególnych wzmacniaczy daje niesamowite możliwości.
Jego "przejrzystość" polegająca na fizyczności manipulatorów i łatwości we wprowadzaniu zmian w dokonywanych ustawieniach, co czyni go bardzo przyjaznym w użytkowaniu.
Wprowadzenie Pioniera w istniejący system rozpocząłem od odwzorowania ustawień posiadanej zwrotnicy pasywnej - czyli punktem wyjścia były filtry 12dB/oct przy częstotliwości 200 Hz.
Korzystając z możliwości jakie umożliwiała aktywna zwrotnica, przystąpiłem do prób kształtowania pracy systemu.
Rozpocząłem od stopniowego obniżania punktu podziału. 
Pioneer pozwala na ustawienie kilku punktów podziału - poniżej 200 Hz są to 160, 125, 100, 80 oraz 63Hz.
EMS LB12 jako 12" głośnik szerokopasmowy pozwala z uwagi na swoje cechy konstrukcyjne na zastosowanie znacznie niższego punktu odcięcia niż np. głośnik 8". Podczas moich eksperymentów zauważyłem, że praca z odcięciem rzędu 100 czy nawet 80 Hz nie stanowi dla niego problemu. Okazywało się jednak, że przede wszystkim to stosowana stromość filtru wywierała wpływ na ostateczny efekt. 
Dokonywane próby przynosiły niejednoznaczne skutki - ilość zmiennych wpływająca na ostateczny rezultat wydawała mi się tak duża, że samo słuchanie wiązało się ciągłym rozmyślaniem o ewentualnych skutkach zmian których można by dokonać. 
Uważne wsłuchiwanie się w efekty dokonywanych zmian ustawień zwrotnicy dobitnie uświadomiło mi, że nie istnieje "idealnego" ustawienie - perfekcyjne dla wszystkich pomieszczeń, głośników, czy nawet nagrań.  Znakomita dla pewnego ustawienia w danym  pomieszczeniu konfiguracja, dająca świetny efekt przy słuchaniu konkretnego nagrania okazywała się nieodpowiednia w przypadku odtwarzania innej płyty. 
Długo zastanawiałem się, jak podejść do tego wszystkiego.
Miałem wrażenie dokonywania próby ułożenia zsypanych do jednego pojemnika kilkunastu zestawów puzzli bez posiadania obrazków przedstawiających ostateczny, docelowy wynik dla każdego zestawu.
Stało się dla także mnie oczywiste, że próba uporządkowanie tego chaosu wymaga przede wszystkim przyjęcia jakiś wstępnych założeń i wypracowania metody postępowania.
Uznałem, że na początku konieczne jest znalezienie STAŁYCH elementów całości.
Założyłem, że są nimi:
- pomieszczenie
- zestaw głośników
- ich ustawienie
Przyjąłem, że dane pomieszczenie - jego rozmiar, kształt oraz znajdujące się w nim umeblowanie i elementy wystroju są pewną całością - możliwą do uznania za element o stałym charakterze. Jeśli tylko nie dokonywałem zmiany tego elementu, posiadał on określone dające powtarzalne skutki. 
W momencie dokonania optymalnego  zorganizowania przestrzeni przestawała być ona sama w sobie zmienną. Do czasu wprowadzenia zmian - pomieszczenie stawało się STAŁĄ.
Zestaw danych głośników zamontowanych w odgrodzie także uznałem za element o powtarzalnym działaniu. 


Konfiguracja składała się z głośników EMS LB12 i Eminence Alpha zamontowanych na fragmentach dębowego blatu - obydwa przetworniki były zamontowane do tylniej jego strony. To zestawienie zamontowanych na stelażu odgrody przetworników miało pozostawać niezmienne w czasie dalszych poczynań. 
Znalezienie miejsca ustawienia odgród rzecz wymagało rzecz jasna uruchomienia całego systemu. Dokonywane próby skupiały się znalezieniu ich optymalnego miejsca położenia względem ścian oraz miejsca w którym słuchałem. Na tym etapie poszukiwałem ustalenia ich wzajemnej odległości oraz wynikającego z niej kąta ich dogięcia do wnętrza pola odsłuchowego. 
Starałem się uzyskać pewne "uśrednienie" brzmieniowe. Po przyjęciu "bezpiecznego"  ustawienia zwrotnicy, skupiłem się na interakcji głosnika z pomieszczeniem, nie zajmując się kwestiami barwy. Poszukiwałem ustawienia głośników dającego równowagę brzmieniową w aspekcie samego pomieszczenia.
Po doprecyzowaniu ustawienia pod tym względem, przystąpiłem do dokonywania dalszych prób.
Nie zmieniając położenia głośników ani konfiguracji ustawień zwrotnicy, precyzyjne wyregulowałem poziomu głośności wzmacniaczy napędzających obydwa przetworniki. Ten etap skutkował wprowadzeniem pewnych zmian, jednakże uzyskany wcześniej ogólny efekt został zachowany.
Ustalenie tego było punktem wyjścia dla procesu przesłuchiwania różnorodnego materiału muzycznego. 
Przede wszystkim słuchałem nagrań które dobrze znałem, o różnym sposobie realizacji, zarówno studyjnych jak koncertowych - obserwując analitycznie efekty ich odtwarzania na moim systemie.
W trakcie tego trwającego kilka tygodni okresu słuchałem ogromnej ilości muzyki - o różnych porach i z różnym poziomem głośności - zarówno z pełną uwagą, ale i niejako mimochodem- by nie rzec "w tle". 
Pozwoliło mi to w końcu zrozumieć, jak CHCIAŁBYM te nagrania usłyszeć - a przede wszystkim jakie cechy zauważane w brzmieniu systemu są dla mnie niepożądane, powodując że muzyka nie jest dla mnie angażująca
Chciałem basu o solidnej podstawie - nie chciałem efektu "chmury basowej" ani wrażenia jego dominacji nad resztą pasma. Moim celem było, by nawet w przypadku odtwarzania nagrań  z dużą ilością niskich tonów pozostawały one szybkie i zwinne - w wyraźny sposób akcentując rytmiczne cechy nagrań.
Chciałem również, by górny zakres basu nie  łączył się z dolnym zakresem średnich częstotliwości w sposób powodujący uwypuklenie "współdzielonego" przez te częstotliwości obszaru, skutkujący męczącym dla mnie jego "obrzmieniem" i ociężałością.
Przede wszystkim jednak istotną była dla mnie jakość i sposób prezentowania średnicy.
Wieloletni już wtedy okres obcowania ze sposobem prezentacji głośników szerokopasmowych powodował, że był to dla mnie zakres do jakości którego przykładałem największą uwagę.
Średnica miała być: szybka, bezpośrednia, otwarta. Miała nieść w sobie ładunek powietrza, mikrodynamikę i coś co określałem jako "wewnętrzną przestrzenność" w nagraniu. To ostatnie określenie trudno dokładnie sprecyzować - chodzi o brak wrażenia "ściśnięcia", "sklejenia" dźwięków w przestrzeni samego nagrania. Równocześnie kreowana przez nią przestrzeń miała w sposób maksymalnie gładki przechodzić w zakres basu. 
Dwudrożna konstrukcja w której cały - poza basem - zakres pasma obsługiwał jeden głośnik sprawiała, że EMS obsługiwał także wysokie częstotliwości. Górny zakres prezentowany przez ten głośnik był jednak dla mnie na tyle fizjologiczny i tak umiejętnie dozowany, że nie widziałem potrzeby ingerowania w ten zakres. Membrana o podwójnym stożku w połączeniu z drewnianym dyfuzorem dawała poczucie nasyconenej i niemęczącej prezentacji górnego zakresu.
W jednym z kolejnych wpisów opiszę także działanie dyfuzora własnego pomysłu, który stosowałem z EMS-em.
Ogromnie istotne było dla mnie, by system dawał możliwość słuchania na niskim poziomie głośności zachowującego także rozpiętość dynamiczną nagrania.
Innymi słowy, dążyłem do stanu w którym odtwarzane cicho nagranie nie sprawia wrażenia "uśpionego" dynamicznie, a jego "wybudzenie" wymaga podniesienia poziomu głośności.
Z moich obserwacji wynika, że bardzo niewiele systemów audio -  niezależnie od poziomu cenowego - potrafi tego dokonać.
Można się o tym przekonać podczas wizyt w salonach audio - osoby tam pracujące bardzo często preferują ustawienie wysokiego poziomu dźwięku, twierdząc że dopiero wtedy prezentowany zestaw ukazuje pełnię możliwości brzmieniowych🙂
Cdn ...



















Komentarze

Popularne posty