Efekt fałszywej skali: Sztuka wyolbrzymiania
Długo zastanawiałem się nad tytułem tego posta. Starałem się znaleźć najwłaściwsze określenie pewnego stosowanego przez recenzentów (lecz nie tylko ich - także producentów, ale i tzw. "odbiorców końcowych") sposobu opisywania i kategoryzowania urządzeń audio, ale również wszelkiego rodzaju elementów audiokonfekcji (kable, absorbery, platformy, itp.)
Lektura setek recenzji pozwala na poczynienie kilku uwag - mniej lub bardziej ogólnej natury.
Mam wrażenie, że właśnie zwrot "wyolbrzymianie" jest tutaj trafnym określeniem. Treść kryjąca się za tym pojęciem może dotyczyć eksponowania specyficznej (rzadkiej, nietypowej, "innej", zapomnianej) cechy, właściwości technicznej czy użytego elementu bądź rozwiązania konstrukcyjnego któremu jest przypisywana unikalny, niezwykły efekt brzmieniowy.
Przykłady można by mnożyć. Przypisywanie jednemu - nieraz "peryferyjnemu" rozwiązaniu cech panaceum na wszystkie dotychczasowe problemy i ograniczenia danego urządzenia było i jest stosowane zarówno przez technologicznych gigantów, jak i małe firmy
"Miażdżąca" przewaga wzmacniaczy klasy A nad wzmacniaczami klasy AB, "destrukcyjny" wpływ ferrofluidu na brzmienie głośników wysokotonowych, krzykliwe brzmienie kolumn opartych na głośnikach tubowych, "demolująca stereofonię" szerokość frontowych ścianek obudów głośnikowych to tylko niektóre z przykładów wyolbrzymiania negatywnego oddziaływania pewnych rozwiązań.
Równocześnie nie brak przykładów odwrotnych - opiewanych w prasie rozwiązań , koncepcji i ideologii.
Można tu napotkać idee całkowicie ogólnikowe - dość wskazać tu już wspominaną przeze mnie kwestię "brytyjskiego brzmienia" forsowaną dość intensywnie przez prasę i dystrybutorów takich urządzeń na początku lat 90-tych. Dopiero kontakt z szeroką ofertą urządzeń z całego świata pozwolił na zweryfikowanie głoszonych też o uniwersalności brzmienia typowych "brytyjskich" zestawień sprzętowych, a sama idea chyba znacznie straciła na mocy oddziaływania.
Były jednak mity budowane w oparciu o konkretne, wręcz pojedyncze urządzenia i rozwiązania techniczne - choćby polikevlarowe głośniki Focal, ich tioxidową kopułkę wysokotonową, głośniki Scanspeak 8545 czy serię Revelator. Według kolportowanych opinii już samo ich zastosowanie przez konstruktorów miało być rozwiązaniem zapewniającym doskonałość efektu brzmieniowego - w zasadzie niezależnie od sposobu realizacji pozostałej części koncepcji konstrukcyjnej.
Pewnym specyficznym kierunkiem były edycje specjalne i edycje sygnowane najrozmaitszych urządzeń. "Special Edition", "Signature", "Mk. II, Mk. III" itd. przybrały w pewnym okresie formę epidemii. W założeniu skróty te sugerowały wersje w jakiś sposób ulepszone, dopieszczone konstrukcyjnie, czy wręcz autorsko stuningowane (?) przez osobę o znanym w świecie audio nazwisku, poprzedzającym słowo "Signature".
Taktyka ta miała - w moim rozumieniu - dwa cele. Pierwszym było utrwalenie w klientach przekonania o ciągłym postępie (temu miały służyć kolejne Mk.).
Drugim celem było zbudowanie we właścicielach przekonania o wyjątkowości i elitarności posiadanych przez nich produktów ( wersje SE). Tworzenie takiego samego, lecz jeszcze bardziej pogłębionego przekonania było celem wypuszczania wersji sygnowanych znanym nazwiskiem - sugerującymi iż osoba o znanym autorytecie poświęciła swój wysiłek dla zmaksymalizowania możliwości urządzenia i ponadprzeciętnych jego walorów.
Problem pojawiał się w chwili, gdy spojrzenie padało na "zwykłe" wersje urządzeń. Podświadomość potencjalnego klienta widziała je jako wręcz zubożone, zwykłe, proste, a przede wszystkim niewarte zainteresowania w obliczu rewelacji brzmieniowych wnoszonych przez spodziewane, kolejne ich wersje (nie mówiąc już o wersjach sygnowanych)
Natomiast te zwykłe wersje były niezbędne dla stworzenia wersji specjalnych - trudno było od razu tworzyć wersję Mk. II.
Z czasem zaczęły narastać pytanie o skalę zmianę po konstrukcyjnych w kolejnych wersjach i wiążącej się z nimi poprawy jakości brzmienia ... oraz ich adekwatności do różnicy cen pomiędzy poszczególnymi wersjami. Ponadto brak było odpowiedzi na pytanie o sens zasadności zakupu np. urządzenia CD-53 Mk. II SE wobec podobnej ceny CD-55🙂
Czasy bliższe współczesności postrzegam jako gwałtowny wzrost ważności świata absorberów, platform, w ostatnimi laty gniazdek i bezpieczników. Lawinowy wzrost udziału technologii sieciowych w słuchaniu muzyki spowodował wciągnięcie w sferę zainteresowania producentów, marketingowców i, co za tym idzie, także recenzentów całej grupy nowych urządzeń.
Routery, różnego typu "odkłucacze" sieci, kable USB to obecnie nowa Ziemia Obiecana marketingu Hi-Fi. Jest to świat ogromny, zróżnicowany a przede wszystkim nie do końca jeszcze odkryty. Wiele osób przyjmuje najbardziej zadziwiające teorie i odkrycia, płacąc spore pieniądze za możliwość ich potwierdzenia (bądź nie) w praktyce.
Zasada rządząca tym światem jest niebywale wręcz prosta: podstawą tego świata nie jest realny efekt, a przekonanie o jego istnieniu. Odpowiednie zarysowanie przyczyn z powodu których, POWINIEN on wystąpić jest podstawowym zadaniem marketingowym producenta. Stąd opowieści o nowych technologiach wytwarzania dobrze znanych materiałów, wyjaśnienia procesów oparte o fizykę kwantową, czy słynne "wieloletnie badania" poświęcone konstrukcji kabli.
W tym świecie każdy ma swoją prawdę. Prawdę niekoniecznie sprawdzalną, mierzalną i opartą na istniejących - jak na złość - prawach fizyki i ludzkim doświadczeniu.
Stąd też podnoszenie wielu różnic (istniejących nieraz na granicy percepcji, bądź też silnie uzależnionych od otoczenia - systemu i pomieszczenia), do poziomu "przełomowych".
Subiektywizm jest podstawową cechą oceny urządzeń audio i odtwarzanej na nich muzyki. To prawda oczywista. Był, jest i będzie, bo każdy słuchacz jest swoim własnym światem w zakresie odbioru dźwięku. Ten świat składa się z własnych potrzeb, gustu, wrażliwości, z własnej gamy doświadczeń każdego człowieka. Technologie reklamy i marketingu używając właśnie subiektywizmu, nieprzerwanie usiłują kształtować ten wewnętrzny świat - tworząc potrzeby, budując przekonanie o wrażliwości oraz tworząc obraz świata doświadczeń. Takie "tworzenie" słuchacza tworzy bowiem oś i podstawowy byt tego wszechświata - klienta.
Komentarze
Prześlij komentarz