Muzyka ważna: Nie do naśladowania - The Doors (Expanded Edition) Part III
Kolejne lata zaowocowały wieloma interesującymi wydawnictwami (choć były to zwykle oficjalne wydania materiału dostępnego wcześniej na bootlegach).
Należy tu z całą pewnością wspomnieć o wydanym w 2018 "Live At The Isle Of Wight Festival 1970".
Zapis tego występu potwierdza wszystkie poczynione przeze mnie wcześniej uwagi. Mimo. iż festiwalowy występ rządzi się swoimi prawami i zespół musiał zmieścić się w określonych ramach takiego przedsięwzięcia, zagrał po prostu znakomicie.
Rok 2020 przyniósł także rozszerzone wydanie krążącego na bootlegach materiału - myślę tu o
"Live in The Seattle 1970"
Ten
koncert zawiera wiele interesujących muzycznie momentów jak choćby "
Away in India" czy "Five To One" której koncertowe wykonanie całkowicie
zmienia ogląd wersji studyjnej. Niestety, na całości cieniem kładzie się
nie najlepsza jakość zarejestrowanego materiału. Moim zdaniem, podstawę stanowił materiał pojawiający na wcześniejszych bootlegach, silnie
ograniczający to wydawnictwo pod względem jakości dźwięku.
Powyższa uwaga, choć odnosi się także do wydanego w 2023 "Live At na Bakersfield, August 21, 1970"
to
jednak w tym przypadku "bootlegowe" brzmienie (również charakteryzujące
to wydawnictwo), w niczym nie ujmuje zawartej na nim muzyce. Zespół
wyraźnie stawia na covery - "Mystery Train" przechodzący w "Away on
India" a następnie w "Crossroads", oraz utwory "sparowane" - "Universal
Mind/Afro Blue". Płyta zawiera także niesamowite wykonanie "Baby Please
Don't Go" autorstwa Big Joe Williamsa, będące później w repertuarze
Them. Wersja zaprezentowana przez The Doors jest jednak tak psychodeliczna i i
niesie w sobie tak duży ładunek mroku, że postrzegam ją jako w zasadzie
zupełnie inny utwór.
W 2023 ukazał się "Live At Matrix 1967: The Original Masters"
Zestaw ten stanowi - chyba już ostateczne - wydanie koncertów z samego początku działalności grupy. Ten wielokroć bootlegowany materiał, ukazał się zresztą wcześniej w oficjalnej, choć okrojonej wersji. Zapis koncertów z 7 i 10 marca 1967, będący pierwszym zarejestrowanym występem The Doors jest dokumentem epoki.
Zespół posiadając jeszcze niewielką ilość
materiału, potrafi jednak świetnie go wykorzystać. Brzmienie jest
znakomite - znając brzmienie bootlegów z tym materiałem, muszę przyznać
że sięgnięto po naprawdę najlepszy dostępny materiał źródłowy.
Słuchać
wyraźnie, że w przypadku kilku utworów wizja muzyczna grupy jeszcze się
krystalizuje - wystarczy choćby porównać "Back Door Man" czy "Moonlight
Drive" z wersjami z debiutanckiego albumu.
Nie brak jednak
zaskoczeń - w czasie pierwszego setu The Doors grają swoją, 8-minutową
wersję "All Blues", Milesa Davisa, rozbudowane "Bags' Groove" rozpoczyna set, długa
wersja "Summertime"... to po prostu trzeba usłyszeć.
Zestaw
zawiera także jedyne znane mi koncertowe wykonania "Unhappy Girl", "I
Can't See Your Face in My Mind" czy "Summer's Almost Gone" - utwory te
nie stały się stałym elementem występów na żywo.
Myślę, że ten zestaw znakomicie dokumentuje początki The Doors. Daje także doskonały obraz muzycznego rozwoju - chociażby w odniesieniu do serii koncertów w ostatnim roku działalności.
Z okazji 50-cio lecia istnienia zespołu wydano
serię wydawnictw połączonych nazwą "50th Anniversary Deluxe Edition". Dokumentują one okoliczności wydania każdego z albumów studyjnych.
Poszczególne albumy uzupełniono i materiał charakterystyczny dla tego
typu wydawnictw - zawierającą mixy mono- i stereofoniczne, zapisy sesji
studyjnych oraz wykonania koncertowe. Ich zawartość pewnością jest
warta zainteresowania - zwłaszcza zapisy sesji studyjnych potrafią znakomicie oddać atmosferę prac nad poszczególnymi utworami, kolejne podejścia do wykonań i wprowadzane zmiany.
Uwagę zwraca tu sesja nagraniowa stanowiąca część boxsetu "L.A. Woman". Prowadzone w studiu poszukiwania ostatecznego kształtu dźwiękowego tego albumu nie tylko same w sobie są interesujące, dodatkowo pozwalając także na szersze spojrzenie na efekt finalny.
Z kolei zaskakujący zestaw "dodatków" został włączony do rocznicowego wydania "Soft Parade". Uwagę - prócz wersji nagrań pozbawionych orkiestrowych dodatków i nagrań z dogranymi współcześnie przez Robbiego Kriegera partami, zwraca kompletna, godzinna sesja "Rock is Dead".
Nie wiem, czy istnieją jeszcze jakieś "nieujawnione" nagrania The Doors. Sądzę, że może i tak, ale coraz silniej widoczna jest istniejąca bariera jakościowa. Słyszałem bardzo wiele bootlegów i nie wiem czy zawarty na nich jest wart wydania. Nie wiem, ponieważ bardzo słaby stan techniczny tych nagrań nie pozwala - w mojej ocenie - na ocenę samej muzyki.
W tytule tego posta użyłem słowa "nie do naśladowania".
To słowo opisuje, w mojej opinii, zasadniczą cechę charakteryzującą ten zespół.
Zwykle zdarza się tak, że każdy znaczący wykonawca stanowi inspirację
dla wielu innych, starających się w jakiś sposób naśladować czy wręcz
kopiować jego brzmienie.
Jeśli takie próby miały nawet
miejsce, to spełzły one na niczym.
Kolejne prawie 60 lat wykazało, że
jest ono po prostu jedyne w swoim rodzaju.
Niepodrabialni ... niepowtarzalni ... jedyni w swoim rodzaju ...
Po prostu The Doors.
Komentarze
Prześlij komentarz