Muzyka ważna: Nie do naśladowania - The Doors (Expanded Edition) Part II

Ta poważna eksploracja zarejestrowanego materiału koncertowego rozpoczęła się w roku 2000. Jak dla mnie - uderzeniem. I to bardzo mocnym.

Mowa o albumie "Live in Detroit"


Jest on - w mojej opinii - pozycją absolutnie obowiązkową. W sposób wręcz doskonały oddaje atmosferę koncertu, szerzej i w sposób bardziej wszechstronny buduje koncertowy obraz zespołu niż "Absolutely Live". Zarejestrowany materiał zawiera nie tylko porywające wersje utworów stanowiących stały repertuar koncertowy, ale także wiele coverów - "Crossroads" Roberta Johnsona, "I'm King Bee" Slima Harpo czy "People Get Ready" Curtisa Mayfielda.
Rzeczą naprawdę szokującą są koncertowe wykonana mniej znanych nagrań studyjnych. Zespół robi z nich prawdziwe perły - jako przykład niech służy "Been Down So Long" z "L.A. Woman" czy "Ship Of Fools" - rozwinięty w naprawdę niesamowitą improwizację. 

Album ten rozpoczął serię wydawnictw dokumentujących ostatni rok koncertowej działalności The Doors - 1970.

Ale z pewnymi wyjątkami - dwuczęściowy "Live At The Aquarius Theatre" z 2001, 


stanowi bowiem zapis dwóch występów w Hollywood w 1969. 
Chociaż rok 1969 nie należał do najszczęśliwszych w historii The Doors, to zapis koncertów ukazuje zespół w znakomitej formie.
Grupa prezentuje tu niebywałą wszechstronność brzmieniową. Słychać świetną współpracę sceniczną muzyków i znakomite wspólne wyczucie sytuacji improwizacyjnych. Przede wszystkim zaś atmosferę współdziałania scenicznego.
Słuchając tego albumu, można wyczuć że The Doors - po okresie perturbacji - nabiera wiatru w żagle.

Rok 1970 jest jednak  areną wydarzeń koncertowych zarejestrowanych na albumie  "Live in Philadelphia '70" z 2005.


Do tego koncertu można przypisać wszystkie przymiotniki jakich użyłem w opisie poprzedniego wydawnictwa. Koncert jest zagrany w świetnym tempie, napięcie sceniczne i interakcja z publicznością utrzymuje się na wysokim poziomie. Zespół gra z dużą swobodą, pewnie oddając się improwizacji. Przykładem może być "Break on Through (To The Other Side) ze wstawionym w wykonanie całym improwizowanym fragmentem) czy "Ship Of Fools" wprowadzającym wariacje brzmieniowe o intrygującym charakterze. Zwraca uwagę także rozbudowane wykonanie połączonych utworów "Been Down So Long/Rock Me Baby", podkreślające bluesową naturę pierwszego i  płynnie przechodzące w rockową, pełną gwałtowności stylistykę drugiego. Hipnotyzujące, 13-to minutowe wykonanie utworu "Mystery Train" (napisanego w 1953 przez Juniora Parkera, wykonywanego później m.in. przez Elvisa Presleya) to prawdziwy majstersztyk. Swoją drogą warto porównać te dwa wykonania🙂 - w całej rozciągłości pokazuje to odległość, jaką przebyła muzyka w ciągu parunastu lat.




jest albumem który budzi we mieszane uczucia. "Live in Boston" to album nierówny - prócz dobrych fragmentów w dobitny sposób ukazuje także skalę problemów jakie dla grupy powodowało uzależnienie Jima Morrisona w zakresie działań scenicznych (sądzę jednak, że także w wielu innych wymiarach). 
W wielu miejsca na tej płycie słychać jak Morrison gubi się, nie zwraca  uwagi na wydarzenia sceniczne, wprowadzając wręcz chaos. Z kolei reszta zespołu próbuje, z różnym skutkiem muzycznie "ratować sytuację" w obliczu nieobliczalnych i nieprzewidywalnych zachowań wokalisty. Ze sceny wieje nerwowością. Trochę smutny dokument epoki.

 Box "Live in New York" z 2009



dokumentuje koncerty w nowojorskim Felt Forum. Ten zestaw zawiera cztery występy - The Doors grają w każdym dniu dwa koncerty. 
Otrzymujemy pełny zapis wydarzeń - w tym także chwile strojenia instrumentów, czy dokonywania poprawek technicznych podczas występu. Daje to wrażenie autentyczności, niebywale wciągając słuchacza w atmosferę koncertów.
Bardzo wysoko ocenić trzeba sam poziom rejestracji koncertu - brzmienie nagrań jest bowiem perfekcyjnie wyważone, a muzyka pozostaje w doskonałej równowadze z odgłosami sali. Mamy rewelacyjną, plastyczną przestrzeń, pozbawioną jednak efektu echa dużej hali.
Wykonania utworów ukazują także panującą w nich równowagę pomiędzy dyscypliną wykonawczą, a realizacją pomysłów improwizacyjnych. Trudno wyróżnić jakieś nagrania z tego zbioru - jeśli miałbym jednak dokonać takiej próby, to przychodzi mi się na myśl znakomita, 13-to minutowa wersja utworu "Gloria" kończąca czwarty, ostatni z koncertów, ponad 9-cio minutowa wersja "Who Do You Love" z drugiego koncertu, hipnotyczna, wyjątkowo (nawet jak na ten utwór) mroczna wersja "The End" z trzeciego koncertu, czy też kipiące energią rozbudowane wykonania klasyków - "Light My Fire" i "When The Music's Over".
Pomimo tych subiektywnych "wyróżnień" gorąco zachęcam jednak do całościowego zapoznania się z całością materiału zawartego na tym boxie.

Serię kontynuuje "Live in Pittsburgh 1970" z 2009,


Stanowi on przykład dalszego ciągu bardzo wysokiej formy koncertowej zespołu. Co ciekawe, muzycy sięgnęli nawet do niezbyt często wykorzystywanego materiału wykonując utwór z "Soft Parade" - "The Soft Parade Vamp". Ciekawie brzmi także "Five To One". Zaskakują także połączenia utworów, myślę tu o rozbudowanym "When The Music's Over" niezauważalnie przechodzącym we fragment "Break on Through".



charakteryzuje się, niestety nieco gorszą jakością brzmieniową niż zapis pozostałych koncertów.
Pomimo interesujących wykonań, pozostaje trochę w cieniu pozostałych wydawnictw. Najprawdopodobniej wynika to z gorszej jakości materiału wyjściowego, a poczynione zabiegi  nie zdołały zniwelować tego faktu. Dźwięk jest nieco "pudełkowaty", brak przestrzeni i pewnego "dystansu" do wydarzeń scenicznych. 
A szkoda, bo wykonania "Little Red Rooster (z fascynującą partią gitary Robbiego Kriegera), brawurowe wykonanie "Who Do You Love" czy bluesowa transkrypcja "Rock Me", są najwyższej próby.

Te wszystkie wydawnictwa dokumentują ostatni rok działalności zespołu. Obraz, jaki tworzą te nagrania pokazuje kilka aspektów muzyki The Doors, widocznych w tych zestawieniach.

Daty ukazania się poszczególnych omówionych wydawnictw nie odpowiadają kolejności samych koncertów. 
Gdy jednak usystematyzować je datami samych koncertów i słuchać ich w takiej kolejności, wyłoniony obraz na pewno nie pokazuje zespołu znajdującego się zespołu kryzysie. Jeśli nawet zespół borykał się z wewnętrznymi problemami, to absolutnie nie ma mowy o kryzysie twórczym.
Omówione powyżej płyty ukazują The Doors w pełni możliwości scenicznych. Muzyka brzmi dojrzałe, twórczo, słychać że ich koncepcja dźwiękowa jest ostatecznie dopracowana. Muzycy skupiają się w większym stopniu na realizacji zamierzeń muzycznych, rozwijaniu umiejętności improwizacyjnych, dokonywanym w oparciu o doskonale znany materiał z całego okresu twórczości niż na tworzeniu show scenicznego.


Cdn ...


Komentarze

Popularne posty